Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Nie odrzucaj nigdy pogardliwie żadnego pomysłu, choćby się wydał najbardziej nieprawdopodobny, a nawet szalony, bo nie wiesz, przed czym zamykasz drzwi twego ducha, czyniąc zeń fortecę zabarykadowaną wszelkiemu przystępowi z zewnątrz. Nie ma rzeczy niemożebnej dla Boga, który działa przez ciebie i wewnątrz ciebie. Grzeszysz więc przeciw Duchowi zaprzeczając Wszechpotędze, której stawiasz granicę swego słabego zrozumienia. To jest to samo, co jakbyś łokciem chciał zmierzyć bezmiar nieskończoności.
Kiedy mówisz: "To jest niepodobieństwo... nie mogę tego zrobić", stawiasz sobie samemu zapory i trudności. Zwątpienie twoje stanowi największą przeszkodę w urzeczywistnieniu się możliwości. Przeciwnie zaś, jeżeli sobie powiesz: "mogę, jeżeli zechcę, zostać mówcą, pisarzem, aktorem lub artystą", otwierasz tym samym drzwi do świątyni sztuki, którą masz wewnątrz siebie. Mówiąc: "Nie mogę", zamykasz rygle za sobą.
Chrystus jednym słowem rozkazywał żywiołom i uciszał burze. W tobie, jako cząstce wszechświata, tkwi w zarodku ta sama potęga, którą w mocy twojej jest rozwijać. Chrystus potęgą swej myśli koncentrował niewidzialne żywioły, czyniąc je niedostrzegalnymi dla oka i materializował chleb i ryby. Każdy duch powinien dążyć do tego, aby osiągnąć taką moc nad materią. Jeżeli tylu ludzi jest nieszczęśliwych na świecie, to dlatego, że nieświadomi są praw duchowego rozwoju i idą przeciw niemu, narażając się na przykrości i niepowodzenia, zamiast używać rozkoszy życia.
Oprócz ogólnych zasad rozwoju istnieją jeszcze indywidualne prawa takowego, stosujące się poszczególnie do każdej jednostki. Nie możesz iść w moje ślady ani ja nie mogę iść w twoje, aby osiągnąć szczęście, bo każdy osobnik przedstawia odmienną kombinację żywiołów w stanie mniej lub więcej posuniętej formacji. Musisz sam zbadać, czego natura twoja wymaga w celu swego uszczęśliwienia. Jesteś księgą, której karty powinieneś zapełniać dzień po dniu i rok po roku doświadczeniami, jakie ci przynosi życie. W księdze tej nikt nie może czytać prócz ciebie samego, bo nikt nie jest w stanie czuć i myśleć w ten sam sposób co ty, a przez to nikt nie może dokładnie wiedzieć, czego ci potrzeba do uzupełnienia twego szczęścia.
W skład fizycznego twego organizmu wchodzi żelazo, miedź, magnez, fosforany oraz niezliczona ilość różnych chemikalii i minerałów, w różnych proporcjach i kombinacjach nie zbadanych dotąd przez naukę. Duch twój, czyli myśl, składa się z subtelnych kombinacji tychże żywiołów uduchowionych, które czynią nas cząstką wszechświata wtedy, gdy Nieskończona Potęga w nim działająca prowadzi nas ku coraz wyższej i doskonalszej formie bytu.
Każdy człowiek, bez względu na swój rodzaj życia lub stopień ukształcenia, na mocy działającego bezustannie prawa życia, czyli ewolucji, jest na drodze udoskonalenia, pomimo że to na pozór zdaje się rozmijać z rzeczywistością. Dążenie natury ludzkiej do doskonałości, w każdej formie natury czy ducha, wyrażonego przez materię, jest do pewnego stopnia instynktowne, czyli nieświadome. Dążenie to działa nawet w pijaku staczającym się na najniższy szczebel upodlenia, bo duch jego miewa chwile, kiedy pragnie wydźwignąć się z upadku. Odzywa się ono u najgorszego kłamcy, dając mu niekiedy do zrozumienia, że prawda lepszą jest od fałszu i przewrotności. Pracuje potajemnie w ludziach, których poczytujemy za nikczemnych, odsądzając ich od czci i wiary. Odpowiedź Chrystusa na zapytanie, ile razy należy przebaczać przestępcy, wskazuje jasno, że nie powinno być granic pobłażliwości dla cudzych braków i niedostatku dojrzałości duchowej naszych bliźnich.
Nie powinno też być miary życzliwości i myśl i pojęć, uwierzyliby w istnieom pomocnym, których prądy wysyłamy ku jednostkom słabym, skłonnym do częstych upadków i walczącym z jakimś zwyrodniałym usposobieniem czy nałogiem. Grzeszymy sami i wyrządzamy ciężką krzywdę człowiekowi, o którym mówimy: "ten już jest stracony... Nic mu nie pomoże". Czyniąc to, wysyłamy ku niemu beznadziejne, zniechęcające prądy myśli, które opóźniają jego poprawę i postęp duchowy.
Prądy wahania, rozgoryczenia, złego humoru, smutku, zwątpienia, nienawiści, które rozsiewamy dokoła siebie, bardzo szkodliwie oddziałują na nasze otoczenie, zwracając się jednocześnie ku nam samym. Duch ludzki jednak wzrasta w siłę, w miarę trudności, jakie ma do zwalczenia; a im bardziej staje się jasnowidzący, tym bardziej sędzia, który tkwi w każdym z nas, staje się wyrozumiały i litościwy dla swoich własnych błędów, bo rozumie, że kto wyżej się wznosi i doskonali, tym więcej złego zwalczyć w sobie musi. Każda zaś jednostka ma w sobie pewną ilość braków, które duch wypełnić musi, bo w naturze jego jest walczyć z tymi defektami.
Jedyną zaś władzą, której człowiek odjąć nie może swemu duchowi, jest popęd do coraz większego wznoszenia się i dążenia do szczęścia i potęgi.
Jeżeli ktoś kradnie, kłamie, zabija lub popełnia różne nadużycia, tłumacząc się przed sobą tym, że tak mu było sądzone, spotka go za to niechybna kara, na mocy praw, jeżeli nie ludzkich, to Bożych, które nigdy nie chybiają w swoich wyrokach i zadośćuczynieniu, mającym na celu wyrównanie pierwiastka sprawiedliwości, czyli równowagi. Te kary są ciągle wymierzane w ten lub inny sposób i miliony ludzi pokutuje dziś za błędy popełniane przez nieświadomość prawd życia. Kara zaś ta jest tak wielka i tak bardzo ciąży na wielu, że ludzkość coraz więcej zaczyna odczuwać potrzebę dokładniejszego poznania tych praw, a im więcej umysłów łączy się w pożądaniu tego światła, tym prędzej je otrzyma. Ogólna potrzeba szybszego sposobu przenoszenia się z miejsca na miejsce i porozumiewania się z myślą na odległość, spowodowała odkrycie pary i elektryczności, a te są zaledwie słabą wskazówką stokroć większych wynalazków i nie zbadanych dotąd sił utajonych tak w zewnętrznej dziedzinie przyrody, jak w i niewidzialnych żywiołach wewnętrznych, z których się składa organizm ludzki.
Odtąd rasa ludzka zacznie wyzwalać się z niższych form bytu, nie przez obawę kary wynikającej z pogwałcenia prawa, ale przez miłość i poszanowanie tego prawa. Ludzkie prawo, tłumacząc Boże przepisy mówiło dotąd: "Nie czyń tego lub owego, bo będziesz musiał pokutować za to", i przedstawiało Boga jako surową i nieubłagalną potęgę, mszczącą się za każde uchybienie. Z kazalnic brzmiała tylko groza kary i pokuty.