Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.„Widzę, iż osiągnięto naukowy konsensus w sprawie tego, że jest jakieś globalne ocieplenie, poza tym większość naukowców uważa, iż emisje wytworzonego...mocno upolityczniony, co sprawia, że wiele obszarów badawczych nauk społecznych, które na pierwszy rzut oka mają „neutralny", apolityczny charakter, mogą...dokonać poważnych zmian w sposobie myślenia - należałoby sprawić, by przywiązywano mniejszą wagę do intymności i wygód uzyskiwanych dzięki dobrym...Impotencja na zamwienie" bardzo czsto sprawia due trud-noci interpretacyjne ze wzgldu na trudnoci w sprecyzowaniu me-chanizmw jej rozwoju...chłostał rózgami nieposłusznych kolegów, oburzeni rodzice chłopców zanieśli skargę do króla, że niewolnik królewski sprawił dzieciom..."Niech się Błękitne nimi zajmą i po sprawie!"- Co się stało? - spytał Ragan, zaś Uno dodał przepra­szającym tonem:- Nie powinienem był...- O całej sprawie dowiedziałem się od tłumacza z Monachium, Alfreda Smirnovitza, z którym utrzymuję zawodowe kontakty i...lekarzy, psychologów, wymiaru sprawiedlilogia sądowa, w której możliwe jest wszech- 7 5 0 Z D R O W I E I CHOROBA PSYCHOPATOLOGIA Z J A W I S K SPOŁECZNYCH...Na konferencji uchwalono porozumienie w sprawie utworzenia f- Rady Ministrw Spraw Zagranicznych Wielkich Mocarstw...W sprawie tego aspektu twrczoci Peirce'a zob: Feibleman (1964), Gallie (1952)...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Wystukał dziewięć-
~ set jedenaście i odchrząknął.
- Hmm, w lesie jest martwy człowiek i... tego... ktoś powinien
przyjechać go zabrać. - Starał się mówić jak najgrubszym głosem, ale
od pierwszej chwili zdał sobie sprawę, że efekt jego usiłowań jest
i I żałosny. Oddychał ciężko, a siniak na czole pulsował bólem.
- Kto dzwoni? - zapytała kobieta o głosie robota.
i
- Hm, naprawdę wolałbym tego nie mówić.
- Potrzebne nam twoje nazwisko, chłopcze. - Świetnie wiedziała,
że jest tylko dzieciakiem. A łudził się, że weźmie go przynajmniej za
piętnastolatka.
- Chce pani usłyszeć o tym ciele czy nie?
- Gdzie ono jest?
To wspaniałe, pomyślał, że komuś o tym mówię. I to komuś, komu
nie można ufać, kto nosi mundur i pracuje w policji. Już słyszał tę
rozmowę, odtwarzaną raz po raz na sali sądowej, dokładnie tak, jak to
pokazywali w telewizji. Zrobią te swoje badania głosu i wszyscy dowiedzą
się, że to on, Mark Sway, dzwonił na policję i doniósł o trupie, o którym
nikt inny nie wiedział. Spróbował jeszcze bardziej pogrubić głos.
- Niedaleko Posiadłości Kołowej Tuckera jest...
- Przy Whipple Road?
- Tak. Ciało leży w lesie, między Posiadłością Kołową Tuckera
a autostradą numer siedemnaście.
- W lesie?
- No, tak. A dokładnie na samochodzie, który stoi w lesie.
- I jest martwe?
- Faceta zabito, rozumie pani? Strzelono mu z pistoletu w usta
i na pewno nie żyje.
- A więc widziałeś zwłoki? - W jej głosie wyczuł teraz napięcie.
Cóż za idiotyczne pytanie, pomyślał. Czy je widziałem? Policjantka
chciała zyskać na czasie, próbowała zatrzymać go przy telefonie, żeby
mogli go namierzyć.
- Synu, czy widziałeś ciało? - zapytała ponownie.
- Oczywiście, że je widziałem.
- W takim razie musisz mi podać swoje nazwisko.
- Niech pani posłucha. Od autostrady numer siedemnaście
odchodzi dróżka prowadząca do polanki w lesie. Samochód jest duży
i czarny, a martwy mężczyzna leży na masce. Cóż, jeśli go nie
znajdziecie, nic na to nie poradzę. Do widzenia.
Odłożył słuchawkę i spojrzał na telefon. W przyczepie panowała
kompletna cisza. Podszedł do okna i wyjrzał przez brudne zasłony na
zewnątrz, wyobrażając sobie, że za chwilę pojawią się samochody
policyjne - z megafonami, grupami antyterrorystycznymi w kulo-
odpornych kamizelkach...
Weź się w garść, nakazał sobie. Potrząsnął Rickym i zdumiał się,
jak zimne i wilgotne jest jego ramię. Ale malec spał dalej, ssąc kciuk.
Mark ujął go delikatnie w pasie i pociągnął wąskim korytarzem do ich
sypialni. Kiedy kładł brata do łóżka, ten mamrotał coś i wiercił się
trochę, ale zaraz zwinął się w kłębek i zasnął. Mark nakrył go kocem
i zamknął za sobą drzwi.
36 37
Napisał kartkę do matki, że Ricky źle się czuje i śpi, więc niech się
zachowuje cicho. Dodał też, że wróci około czwartej. Chłopcy nie
musieli być w domu, kiedy wracała z pracy, ale mieli obowiązek
zostawiać jej informację.
Odległe bicie łopat śmigłowca pozostało nie zauważone.
Wszedł na ścieżkę i zapalił papierosa. Przed dwoma laty sprzed
jednego z domów na przedmieściu, niedaleko kempingu, zginął nowy
rower. Plotka głosiła, że widziano go przy którejś z przyczep, gdzie
paru chłopaków z kempingu rozebrało go i przemalowało. Dzieci
z bogatych domów na przedmieściu lubiły nazywać swoich gorszych
sąsiadów „gnojkami z kempingu", z czego wynikały całkiem oczywiste
konsekwencje. Wszyscy uczęszczali do tej samej szkoły i codziennie
pomiędzy dwiema grupami wybuchały bójki. Winą ze wszelkie zbrodnie
i przestępstwa popełnione na przedmieściu automatycznie obarczano
ludzi z kempingu.
Kevin, złodziejaszek z ulicy Północnej, miał ten rower i pokazał go
kilku kumplom jeszcze przed przemalowaniem. Widział go również
Mark. Wieść o tym się rozniosła i zaczęli węszyć gliniarze. Pewnego
wieczoru rozległo się pukanie do drzwi przyczepy numer siedemnaście.
Nazwisko Marka wypłynęło w śledztwie i policjant miał kilka pytań.
Siedział przy kuchennym stole i przez godzinę wpatrywał się w chłopca.
Zupełnie nie przypominało to telewizji, gdzie oskarżony trzyma fason
i naśmiewa się z głupiego gliny.
Mark do niczego się nie przyznał, ale przez trzy noce nie mógł
zasnąć i postanowił, że odtąd będzie wiódł życie czyste i trzymał się
z dala od kłopotów.
A teraz właśnie miał kłopot. Prawdziwy, nie taki drobny jak
tamten. Martwy mężczyzna, który przed śmiercią zdradził mu sekret.
Czy mówił prawdę? Półprzytomny od prochów, pijany i stuknięty jak
diabli, gadał o czarodzieju i innych bzdurach. Ale niby dlaczego
miałby kłamać?
Mark zdawał sobie sprawę, co to znaczy, że trzymał w ręce,
a nawet dotykał spustu pistoletu, od którego zginął mężczyzna.
Pozwolenie komuś na popełnienie samobójstwa musi być ciężką
zbrodnią.