Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Największe zainteresowanie językoznawców budzą jednak czasowniki. Próbę klasyfikacji polskich czasowników na zasadzie konotacyjnej przedstawił wspominany już Zbigniew Gołąb (1967). Kategorialnie czasowniki dzielą się według niego na:
- zerowe, typu świtać, dnieć, i niezerowe.
' \ e V
Te ostatnie tworzą następujące klasy schematów składniowych: ,'/ , -
- jednomiejscowe, jak iść, spać;
- dwumiejscowe, typu czytać;
- trójmiejscowe, typ dawać.
Wynika z tego, że minimalny schemat zdaniowy może się obejść bez podmiotu: Świta. Dnieje. Natomiast maksymalnie syntaktycznie złożony schemat nie wykracza poza trzy pozycje konotowane przez orzeczenie, choć mogą być one, rzecz jasna,
17 - Zarys gramatyki polskiej
258
Składnia
wypełnione przez dowolnie rozbudowane frazy. Poza tym tkankę syntaktyczną tworzą już człony luźne, niekonotowane. I tak np. w słynnym wprowadzeniu do Pana Tadeusza - por. zdanie (13) - mamy do czynienia w gruncie rzeczy ze zdaniem jednomiejscowym: «
(13) Śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju, na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju, stał dwór szlachecki.
Gramatycznie zupełne byłoby już zdanie: (13') Stał dwór.
W oryginalnym zdaniu (13) mamy do czynienia z serią okoliczników. Zbigniew Gołąb sprowadza różnicę między okolicznikiem a dopełnieniem do opozycji: człon konotowany (dopełnienie) - człon niekonotowany (oko-licznik).
Konotacja okolicznika jest właściwie leksykalną własnością pewnych czasowników. Kategorialnie niekonotowane, mogą być jednak przy pewnych leksemach konieczne, np. Dziecko zachowuje się nieznośnie. Warszawa leży nad Wisłą itp. (Zdania Dziecko zachowuje się. Warszawa leży są jawnie eliptyczne).
Czasowniki konotujące dopełnienie mogą być następnie przechodnie tylko semantycznie (bez możliwości zamiany na stronę bierną, jak wierzyć, bać się, gardzić) i przechodnie gramatycznie, tzn. przekładanie na passivum, por.: ścigać, rządzić, pokazywać.
Dotychczas interesowaliśmy się wyrazami pełnoznacznymi, których własności konotacyjne obserwowane w strukturach składniowych wynikają z ich organizacji semantycznej (opisywanej w terminach odniesienia predykat - argument(y)). Pytanie: jak ma się zjawisko konotacji do wyrazów funkcyjnych, takich jak przyimki, spójniki czy zaimki względne?
Z definicji nie są one samodzielne ani semantycznie, ani składniowo. Problemem dyskusyjnym jest, czy leksemy takie, którym przypisuje się ogólnie funkcje wewnątrztekstowe, są konotujące czy też konotowane?
Zacznijmy od PRZYIMKÓW. Ich rola w tekście zbliżona jest do tej, jaką pełnią końcówki fleksyjne. Jak już była o tym mowa, wyrażenia z przyimkiem stanowią swego rodzaju analityczne przypadki fleksyjne (por. rozdz. III, p.4., s. 81). W zdaniu są one uwarunkowane przez nadrzędnik, którym na przykład dla fraz dopełnieniowych jest orzeczenie:
(14) Korzystam Z pomocy kolegów. - • .' ' • ••"•
(15) Ręczę ZA moich kolegów. - • „ .
(16) Polegam NA moich kolegach.
Pojawienie się przyimków Z, ZA, NA w powyższych przykładach - takich, a nie innych - zależy od nadrzędnego czasownika. Zależność ta ma zupełnie
Konotacja
259
indywidualny, leksykalny charakter. W niewielkim stopniu zależy od ogólniejszych reguł natury semantycznej lub składniowej. Toteż poznając jakiś czasownik, musimy na równi z wiedzą o jego znaczeniu i morfologii opanować typ jego łączliwości z konotowanym dopełnieniem. Konkretnie: czy jest to łączliwość z frazą przyimkową czy bezprzyimkową, a jeśli to pierwsze, to z jakim leksemem przyimkowym?
O tym, że taka zależność przyimka od czasownika ma charakter leksykalny, właściwy danemu słowu, świadczyć też mogą rozbieżności między językami tam, gdzie intuicyjnie można by się spodziewać większej zgodności. Tak np. po polsku mówimy pożegnać się Z kimś, po niemiecku sich VON jemandem verabschieden. (Naśladowanie schematów niemieckich jako skutek postępującej germanizacji w dawnym zaborze pruskim doprowadziło do upowszechnienia się konstrukcji cieszyć się NA co, niem. sich AUF etwas freuen, która - jako różniąca się znaczeniowo od cieszyć się Z czego - zyskała aprobatę normatywną).
Argument przekładowy nie jest, rzecz jasna, rozstrzygający. Z cytowanych wyżej przykładów wynika już dostatecznie jasno, mamy nadzieję, że zależność przyimka od czasownika istnieje. Z. Gołąb dopatrywał się tu konotacji, Saloni i Swidziński (1981) potraktowali tę zależność jako rodzaj akomodacji: wyróżniają oni szczególny typ akomodacji leksykalnej, polegającej na wymaganiu określonego leksemu, w tym przypadku - leksemu przyimkowego.
Wydaje się jednak, że w sytuacji, jaka tu zachodzi, można mówić o konotacji wzajemnej. Akomodacja pozostaje dla nas zjawiskiem morfologiczno-składniowym, a nie słownikowym.