Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Wyćwiczonymi ruchami odrzucając miecze ogarniętych szałem ludzi, Folko chcąc nie chcąc przypomniał sobie polną miedzę w Amorze i spokojną jesień, kiedy on,...i pracowa³ razem, ¿e czu³ w sobie obroty kó³, dyszenie maszyny, ca³y wysi³ek pracy, wielk¹, dzik¹ rozkosz lecenia bez pamiêci wskroœ pustych zimowych pól i...Profilaktyka zaburze emocjonalnych to przede wszystkim uczenie dziecka rnych sposobw radzenia sobie w sytuacjach trudnych, a nie tylko ochrona dziecka przed...Przekonania Jak już mówiliśmy, dzieci próbują sobie radzić kształtując bardzo głębokie, podstawowe przekonania na temat własnej osoby i innych ludzi -...Potem każdy po kolei zaglądał do środka, rozchy­lał płaszcze i — cóż, wszyscy, łącznie z Łucją, mogli sobie obejrzeć najzwyklejszą w świecie...Czy duchy, które walczyły ze sobą za życia, uważają się jeszcze po śmierci za nieprzyjaciół i czy są jeszcze przeciwko sobie nawzajem za­wzięte, jak za...— Uratowałaś nas, pani, od najgorszego — zaprzeczyła dziewczyna przypomniawszy sobie noc spędzoną w jaskini...Prowadzący kampanie antynikotynowe popełniają jeden wielki błąd, a polega on na tym, że rzadko zadają sobie pytanie, dlaczego ludzie w ogóle chcą palić? Wydaje...Tak sobie często myślał w minionych latach Baldini, rano, gdy schodził wąskimi schodkami do sklepu, wie­^r 112 ^' ^' 113 ^rczorem, gdy opróżniał...Większość gubernatorów nie zdawała sobie bowiem spra­wy, że kryzys osiągnął poziom, który już w tej chwili należało uznać za ogromną katastrofę...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

– Ramic przyjrza³ mu siê uwa¿-
nie. – Tylko doradza³bym ostro¿noœæ: ka¿da pajêczyna ma coœ wred-
nego w centrum… ktokolwiek by to by³, mo¿e dojœæ do wniosku,
¿e skoro rozpoczêto rozmowy pokojowe z Now¹ Republik¹, to Im-
perium przesta³o potrzebowaæ g³ównodowodz¹cego. Zw³aszcza je-
œli ten¿e g³ównodowodz¹cy psuje nie swoj¹ pajêczynê.
– Tak – przyzna³ cicho Pellaeon, spogl¹daj¹c na drzwi, za któ-
rymi czeka³ bankier. – Te¿ mi to przysz³o do g³owy…
Tierce wszed³ przez ukryte drzwi do gabinetu.
– I co? – spyta³ Disra niecierpliwie. – Po³¹czy³ siê pan
z Dorj¹?
– W koñcu tak. Melduj¹, ¿e misja zakoñczy³a siê mniej wiê-
cej sukcesem.
– Jakie „mniej wiêcej”?!
– Dorja twierdzi, ¿e w³¹czy³ pe³nozakresowe zag³uszanie, jak
tylko wyszed³ z nadprzestrzeni, ale coœ z transmisji pu³kownika
Vermela mog³o siê przez nie przedostaæ, zanim œci¹gn¹³ korwetê
na pok³ad. – Tierce wzruszy³ ramionami. – Faktem jest, ¿e mog³o.
96
– Nieudolnoœæ! – parskn¹³ Disra.
– To ju¿ mu powiedzia³ nasz wielki admira³ Thrawn. Poza tym
w okolicy Morishimu, dok¹d zmierza³a korweta, krêci³y siê przy-
padkiem jakieœ myœliwce typu X i jacht kosmiczny, które by³y
œwiadkami ca³ej akcji.
– Z moich doœwiadczeñ wynika, ¿e myœliwce typu X z zasa-
dy nie krêc¹ siê nigdzie przypadkiem – zaniepokoi³ siê Disra.
– W zupe³noœci siê z panem zgadzam, ekscelencjo. S¹dzê, ¿e
w jakiœ sposób zauwa¿ono nadlatuj¹ce okrêty, ledwie wysz³y z nad-
przestrzeni, i wys³ano zwiadowców. Byæ mo¿e wykorzystano do
tego stare centrum szpiegowskie, które zostawiliœmy, wycofuj¹c
siê z planety, choæ przyznajê, ¿e nie mam pojêcia, jak zdo³ano je
zlokalizowaæ.
– Czy Dorja ma jakieœ wyobra¿enie, ile z wiadomoœci Verme-
la mog³o zostaæ odebrane?
– Najwy¿ej kilka s³ów bez zwi¹zku, i to zak³adaj¹c, ¿e któraœ
ze znajduj¹cych siê w pobli¿u jednostek mia³a na pok³adzie spe-
cjalistyczny sprzêt ³¹cznoœciowy. Myœliwce typu X nie maj¹ takie-
go sprzêtu – zapewni³ go Tierce.
– W porz¹dku – Disra wyraŸnie siê uspokoi³. – Kilka oderwa-
nych od siebie s³ów nie zwróci niczyjej uwagi. A ju¿ na pewno
uwagi kogoœ wa¿nego.
– Zw³aszcza ¿e w najbli¿szym czasie bêd¹ mieli a¿ za du¿o
problemów wymagaj¹cych przemyœlenia.
– W³aœnie. Co kaza³ mu pan zrobiæ z korwet¹ i za³og¹, ma-
jorze?
– Przes³uchuje ich po kolei. Zanim wróci, zd¹¿y sprawdziæ
wszystkich. Podejrzewam, ¿e wiêkszoœæ, jeœli nie ca³a za³oga, nie
mia³a pojêcia o celu tej misji, wiêc po poinformowaniu, ¿e Vermel
chcia³ zdradziæ, bêdzie mo¿na wcieliæ ich z powrotem do s³u¿by,
rozdzielaj¹c na ró¿ne jednostki. Co zaœ do samego pu³kownika,
proponujê zamkn¹æ go gdzieœ. Mo¿e siê nam jeszcze przydaæ
w przysz³oœci. Korwetê naprawiæ, zmieniæ oznaczenia i wcieliæ do
floty sektora.
– Brzmi rozs¹dnie – zgodzi³ siê Disra. – By³y jakieœ wieœci
od Trazzena i pozosta³ych?
– Odebraliœmy ostatni meldunek, jaki mieli nadaæ. Teraz a¿
do wezwania maj¹ zachowaæ ciszê.
– Hmm – mrukn¹³ Disra: wszystko wydawa³o siê przebiegaæ
zgodnie z planem, ale nie dawa³a mu spokoju myœl, ¿e czêœæ wia-
7 – Widmo...
97
domoœci mog³a zostaæ odebrana. – Tak na wszelki wypadek, majorze: mo¿e dobrze by³oby troszkê przyspieszyæ realizacjê naszych
planów. Nie s¹dzi pan, ¿e to rozs¹dne?
Tierce zastanawia³ siê d³ug¹ chwilê.
– Myœlê, ¿e to wykonalne – odezwa³ siê w koñcu. – Ale na-
prawdê nie s¹dzê, by by³o potrzebne. Nikt nie zwróci³ ani nie zwróci
uwagi na incydent w pobli¿u Morishimu.
– Jest pan pewien?
– Mogê to zagwarantowaæ – uœmiechn¹³ siê lekko Tierce.
Po trzykrotnym wys³uchaniu nagrania genera³ Garm Ben Iblis
wy³¹czy³ odtwarzacz.
– Jasne i proste jak œwiñski ogon – oceni³. – A i tak podziwu
godne, ¿e uda³o ci siê a¿ tyle wy³apaæ przez to zag³uszanie.
– Szkoda, ¿e nie uda³o mi siê z³apaæ wiêcej – Lando by³ od-
miennego zdania. – Janson uwa¿a, ¿e to zwyk³a zdrada albo próba
ucieczki.
– Ca³kiem prawdopodobne – przytakn¹³ Bel Iblis, g³adz¹c
z namys³em w¹sa. – Ale jakoœ mi siê nie wydaje.
– Wiêc co to by³o?
– Jeszcze nie wiem, ale zastanówmy siê na spokojnie: Impe-
rium nie ma a¿ tylu niszczycieli, ¿eby marnowaæ okrêt klasy Impe-
rial na pogoñ za zdrajc¹ czy z³odziejem, którego chcieli uj¹æ ¿yw-
cem. I jeszcze jedno: nie chcieli, ¿eby zd¹¿y³ z kimkolwiek
porozmawiaæ.
– I który wiedzia³, ¿e tu bêdziesz – doda³ Lando. – Twoje na-
zwisko s³ychaæ wyj¹tkowo wyraŸnie.
– Te¿ prawda. Choæ to akurat nie jest wielka sztuka, bo od
paru lat nie utrzymujemy w tak œcis³ej tajemnicy, gdzie i kiedy pojawi siê ktoœ z dowództwa – wyjaœni³ Iblis i zainteresowa³ siê
klawiatur¹. – Coœ mi siê jeszcze przypomnia³o: Vermel to chyba
oficer sztabowy admira³a Pellaeona.