Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Ale nie łudź się, nic z tego nie będzie.
Hailey z rozkoszą obudziła się we własnym łóżku. A raczej w łóżku Jane. Popatrzyła na sufit z myślą, że nic nie będzie jej kapać na głowę. Leżała przez chwilę, rozmyślając nad wydarzeniami minionego dnia. Potem uznała, że lepiej będzie, jak zmieni temat rozmyślań.
Helena najwyraźniej ucieszyła się z jej powrotu. Wskoczyła na okno, kiedy ją zobaczyła, ale ignorowała wszelkie nawoływania do wejścia. Jednak gdy tylko Hailey zgasi
ła światło, kotka wsunęła się do sypialni i zajęła swoje stałe
miejsce w nogach łóżka.
104
Kiedy odsłoniła rano zasłony, od razu usłyszała pukanie
do tylnych drzwi. Przypuszczała, że to Simon. Zapewne dostrzegł, że zapaliła światło, i postanowił ją odwiedzić. Robił
już tak w przeszłości.
Otworzyła drzwi, nie przejmując się, że wciąż jest w pi
żamie. Helena miauknęła na widok Simona i chłopiec wziął
ją na ręce.
- Idziemy na sanki. Tata powiedział, żebyś się ciepło ubrała.
- Ja mam się ciepło ubrać?
- Ciepłe majtki, skarpety, czapka i grube rękawice. 1 oprócz
tego normalne ubranie - zachichotał. - Nie możesz pójść
tylko w rękawicach i czapce.
- To byłoby raczej głupie — przyznała. - Nie wiedziałam
o tym, że idę na sanki.
- Tata tak powiedział.
RS
— Jesteś tego pewien?
Chłopiec puścił kotkę, która prychnięciem wyraziła swoje niezadowolenie z tego, że wylądowała na śniegu. Jak na bezdomną kotkę była bardzo sceptycznie nastawiona do zewnętrznego świata.
- Powiedział, że jeśli chcesz z nami pójść, masz się ciepło
ubrać...
Hailey uśmiechnęła się. Scenariusz był prosty. Simon spytał, czy mogłaby z nimi pójść, a jego ojciec zapewne odpowiedział, że może, jeśli chce. Mimo to była zaskoczona. Nigdy wcześniej nie chodziła z nimi na sanki. Co więcej, oznaczało
to, że Simon najwyraźniej przebaczył jej, że nie jest Jane.
- Chętnie z wami pójdę.
Twarz chłopca rozjaśnił uśmiech. Chyba naprawdę zdą
żył ją polubić.
105
- O której zamierzacie wyruszyć?
Simon podwinął rękaw i spojrzał na swój zegarek, który
miał chyba od niedawna.
- W południe. To za dwie godziny, tak?
- Dobrze. Zapukaj do mnie, kiedy będziecie gotowi. Będę czekała.
- W porządku. Na pewno przyjdę.
Zamknęła drzwi i oparła się o nie z uśmiechem. Chciała
pójść na sanki. Przyjechała tu nie tylko po to, aby uciec od
starego życia, ale również po to, by poznać coś nowego.
Zresztą trochę ruchu dobrze jej zrobi.
- Mam nadzieję, że to całe zjeżdżanie na sankach jest tego
warte - powiedziała. Simon był daleko przed nimi. Wspinał
się na górę jak młody jelonek, ciągnąc za sobą zielone plasti
RS
kowe sanki. Dotarł już niemal na szczyt wzgórza. - Boże, czy
ta droga nigdy się nie skończy?
Jordan ciągnął ich sanki. Były drewniane, solidne i zapewne bardzo ciężkie. Najwyraźniej zupełnie mu to nie przeszkadzało. Podobnie jak to, że drugą ręką ciągnął ją. Sama chyba nie dałaby rady wspiąć się na szczyt.
- Zaraz się przekonasz. - Jordan nawet nie oddychał szybciej niż zwykłe, i to mimo tego, że niemal wnosił ją na górę, nie wspominając o sankach. Miał zadziwiającą kondycję, której wcale by się po nim nie spodziewała.
- Dlaczego musimy zjeżdżać na tych sankach z takiej góry?
- Góry? To zaledwie niewielkie wzgórze!
- Dla mnie to jest góra - upierała się.
- Daj spokój. Zresztą zostało nam jeszcze tylko kilka kroków. Dasz radę.
106
- Naprawdę to jest tego warte? Obiecujesz?
- Obiecuję. - Objął ją w talii i zaczął pchać w górę. - Jeśli
się teraz poddasz, jutro dowie się o tym cała klasa. Spalisz
się ze wstydu.
-Masz rację.
Simon był już na szczycie. Usiadł na sankach, oparł przechyloną głowę na ręku w geście, który wyrażał zniecierpliwienie.
- Pomachaj mu. Jeszcze trochę to potrwa.
- - Niech się uczy cierpliwości. Ponadto myślę, że chce zobaczyć twoją minę, kiedy staniesz na szczycie i spojrzysz w dół.
Hailey obejrzała się za siebie.
- Rozumiem, co masz na myśli.
- Nie pokaż po sobie, że się boisz. Jeśli to zrobisz, usły
RS
szysz mnóstwo historii o złamanych kończynach i rozkwaszonych nosach.
- Historii czy faktów?
- Idź, idź - pchnął ją lekko. - Już prawie doszliśmy.
- Chciałam zauważyć, że nie odpowiedziałeś na moje pytanie.