Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.WyczuÅ‚a bliżej nieokreÅ›lone podobieÅ„stwo — uczucie wcze­Å›niejszej znajomoÅ›ci - kiedy nawiÄ…zany zostaÅ‚ kontakt i prze­szyÅ‚ jÄ… dreszcz grozy...Tego samego wieczora wÄ™drowny rÄ™kopis SzaleÅ„stwa Almayera zostaÅ‚ wypakowany i poÅ‚ożony bez ostentacji na biurku w moim pokoju, w goÅ›cinnym pokoju, który —...¿# Polon¿u orc#¿natus est, et ob¿¿t DCCCCLXXXIll1 (Rokuskiego 968 zosta³ ordynowany Jordan, pierwszy biskup wsce; zmar³ on w roku 984)Rocznik...A wokół Lisicy dzielnie krÄ™ciÅ‚a siÄ™ Norka, tak dzielnie, że w nagrodÄ™ zostaÅ‚a producentkÄ…...warte byÅ‚oby jednak polecenia zastosowanie innych znaków (innego graficznego ksztaÅ‚tu cudzysÅ‚owu) niż te, których techniczne użycie zostaÅ‚o tutaj...ABY 0013-X-Wing 9, MyÅ›liwce Adumaru poparcia zostaÅ‚ unieważniony, a wÅ‚aÅ›ciciel budynku, w którym mieÅ›ciÅ‚ siÄ™ mój aparta-SpojrzaÅ‚ znów na Balassa...jest zbawiony przez s³owo, ale poniewa¿ zosta³ wpisany w tajemnicê tegozbawienia wraz z przynale¿nym mu zadaniem...c j i , czy wszystkie potrzebne zasoby ludzkie, rzeczowe, finansowe zostaÅ‚y przewidziane i odpowiednio zlokalizowane w e d Å‚ u g iloÅ›ci i j a k o Å› c i...Gyom zostaÅ‚ wiÄ™c starszym panem i tak go traktowali wszy­scy przechodnie na ulicach...Kiedy listy zosta³y zatwierdzone okaza³o siê, ¿e znajduje siê na nich wiele osóbdalekich od PZPR...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Punktualnie o ósmej caÅ‚a za­Å‚oga trzeciej baterii byÅ‚a gruntownie obudzona.
O godzinie ósmej dziesięć, spędziwszy jakieś dziewięć minut w toalecie, rozpoczął swoją drugą rundę.
Znowu kontrolował izbę za izbą, aby się przekonać, że wszyscy wstali, że każdy z obudzonych stara się zasłać swe łóżko, poddać swe ciało dokładnemu wyszorowaniu, przezwyciężyć bezwład minionej nocy.
Z każdej izby zażądaÅ‚ po jednym żoÅ‚nierzu do czyszczenia re­jonu; z wÅ‚asnego dziaÅ‚onu odkomenderowaÅ‚ do tego zajÄ™cia aż dwóch, i to nie pierwszych lepszych, lecz wymienionych przez niego po nazwisku: bombardiera Ascha i kanoniera Vierbeina. NiechÄ™tnie, ale w nienagannej postawie i bez sÅ‚owa wyrzutu przyjÄ…Å‚ do wiadomoÅ›ci, że Asch ma przepustkÄ™ na niedzielÄ™ i nie wróciÅ‚ do koszar, ponieważ ma w mieÅ›cie rodzinÄ™. - W takim razie zrobicie to sami, Vierbein - zadecydowaÅ‚.
Lindenberg lubiÅ‚ niedziele, peÅ‚nienie sÅ‚użby w te dni od sa­mego rana sprawiaÅ‚o mu przyjemność. Nikt mu nie przeszkadzaÅ‚, caÅ‚y budynek baterii należaÅ‚ wyÅ‚Ä…cznie do niego. MiaÅ‚ swobodne pole dziaÅ‚ania, mógÅ‚ rozsmakowywać siÄ™ we wszystkich możli­woÅ›ciach, na jakie mu przepisy pozwalaÅ‚y.
Rozkraczywszy nogi stanÄ…Å‚ poÅ›rodku korytarza, zagwizdaÅ‚ i za­woÅ‚aÅ‚: - Dyżurni po kawÄ™, zbiórka! Do czyszczenia rejonu, zbiór­ka! - Kanonier Vierbein miaÅ‚ zupeÅ‚nie sam oczyÅ›cić dolnÄ… latrynÄ™.
Lindenberg pracowaÅ‚ dokÅ‚adnie wedÅ‚ug planu, który sobie po­przedniego wieczora uÅ‚ożyÅ‚. WyglÄ…daÅ‚o to tak: dolny korytarz - jeden żoÅ‚nierz do czyszczenia latryny, po jednym na pokój pod­oficera sÅ‚użbowego, umywalniÄ…, natryski, dwóch do czyszczenia korytarza Å‚Ä…cznie z myciem okien. Mniej wiÄ™cej to samo na kory­tarzu Å›rodkowym i górnym. Ponadto porzÄ…dki obejmowaÅ‚y scho­dy, piwnice, strychy, podÅ‚ogi, rejon zewnÄ™trzny.
Kiedy sÅ‚użbÄ™ peÅ‚niÅ‚ w niedzielÄ™ lub Å›wiÄ™to podoficer Lindenberg, pracowano zwykle mniej wiÄ™cej do dziesiÄ…tej. Vierbein jednak nie byÅ‚ jeszcze gotów tuż przed jedenastÄ…. Choć siÄ™ bar­dzo staraÅ‚, kapral nie wysilajÄ…c siÄ™ zbytnio znajdowaÅ‚ wciąż miej­sca, które nie odpowiadaÅ‚y stuprocentowo jego wymogom czy­stoÅ›ci.
Tymczasem okazaÅ‚o siÄ™, że jeden z żoÅ‚nierzy zachorowaÅ‚. Trud­no byÅ‚o przypuszczać, że symuluje, choć sprawa byÅ‚a podejrzana, gdyż chodziÅ‚o o kanoniera, który tego dnia wieczorem miaÅ‚ peÅ‚nić sÅ‚użbÄ™ wartowniczÄ…. Przed odesÅ‚aniem na izbÄ™ chorych, gdzie mu dano aspirynÄ™, Lindenberg wziÄ…Å‚ go porzÄ…dnie w obroty. Dopiero w późnych godzinach popoÅ‚udniowych, po stwierdzeniu zapalenia wyrostka robaczkowego, przetransportowano go do szpitala.
PowstaÅ‚a konieczność uzupeÅ‚nienia warty. OkoÅ‚o dziesiÄ…tej kapral Lindenberg zadzwoniÅ‚ wiÄ™c do starszego ogniomistrza Schulza. Ten, zmÄ™czony różnymi wyczynami ubiegÅ‚ej nocy - naprzód solidnie zbiÅ‚ żonÄ™, potem ogarnęła go chęć pokazania jej, że nie zamierza zrezygnować z małżeÅ„skich rozkoszy - otwo­rzyÅ‚ drzwi ziewajÄ…c na caÅ‚e gardÅ‚o.
- Proszę pozwolić zameldować sobie, panie szefie - wybębnił kapral Lindenberg zachowując nienaganną poprawność, jak zawsze w każdej sytuacji życiowej - że jeden wartownik odpadł. Potrzebujemy uzupełnienia.
Starszy ogniomistrz spojrzaÅ‚ na niego mÄ™tnym wzrokiem. Raz jeszcze ziewnÄ…Å‚ bez żenady, obserwujÄ…c przy tym swego podofi­cera; Lindenberg staÅ‚ nieruchomo z kamiennym wyrazem twa­rzy. - Weźcie wiÄ™c kanoniera Vierbeina - powiedziaÅ‚ Schulz.
- Tak jest, panie szefie! - zawoÅ‚aÅ‚ kapral. - Kanonier Vier­bein! - Nie daÅ‚ poznać choćby zmrużeniem oka, jak bardzo nie zgadzaÅ‚ siÄ™ z tÄ… decyzjÄ… swego szefa.
 
Kanonier Vierbein przyjÄ…Å‚ rozkaz objÄ™cia w niedzielÄ™ wieczo­rem sÅ‚użby wartowniczej z pewnÄ… ulgÄ…. ByÅ‚ przygotowany na to, że spotka go kara; nie wiedziaÅ‚ wprawdzie dokÅ‚adnie za co, ale przeczuwaÅ‚, że tak bÄ™dzie. PeÅ‚nić wartÄ™, powiedziaÅ‚ sobie, to wcale nie najgorsze. Dwie godziny stać, dwie godziny siedzieć, dwie godziny spać, i to w ciÄ…gu caÅ‚ej doby. Regulamin sÅ‚użby wartowniczej byÅ‚ przej­rzysty, jakieÅ› wyjÄ…tkowe szykany niemal niemożliwe. Å»aden chyba rodzaj sÅ‚użby nie byÅ‚ uregulowany tak korzystnie.
Szkoda tylko, że nie bÄ™dzie mógÅ‚ zobaczyć siÄ™ z Ingrid. UmówiÅ‚ siÄ™ z niÄ… na godzinÄ™ siedemnastÄ…. Ale o godzinie siedemnastej trzydzieÅ›ci wartownicy mieli stawić siÄ™ na zbiórkÄ™ przed kosza­rami baterii. Punktualnie o godzinie osiemnastej nastÄ™powaÅ‚a zmiana warty. PostanowiÅ‚, że nastÄ™pnego dnia poprosi Ascha o wytÅ‚umaczenie go przed siostrÄ…. SÅ‚użba jest sÅ‚użbÄ… i nikt nic na to poradzić nie może. ByÅ‚ przekonany, że Ingrid to zrozumie.
Po poÅ‚udniu spaÅ‚ trzy godziny na zapas. OkoÅ‚o godziny szesna­stej zaczÄ…Å‚ siÄ™ przygotowywać do sÅ‚użby: wyszczotkowaÅ‚ staran­nie mundur wartowniczy, wyczyÅ›ciÅ‚ pas, Å‚adownicÄ™, buty i ka­rabin. Od godziny siedemnastej byÅ‚ gotowy do wymarszu.
DowódcÄ… warty byÅ‚ kapral Schwitzke, nazywany powszechnie Mamutem, ponieważ w pojmowaniu spraw sÅ‚użbowych robiÅ‚ wra­Å¼enie wyraźnie przedpotopowe: Schwitzke byÅ‚ uosobieniem spo­koju. Nikt nie wiedziaÅ‚, dlaczego zostaÅ‚ kapralem, wszyscy byli przeÅ›wiadczeni, że nigdy nie zostanie ogniomistrzem. Ulubione jego powiedzenie brzmiaÅ‚o: "CzÅ‚owiek stary to nie pociÄ…g pospieszny".