Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.* * * – Pułkowniku – warknął Bistem Kar – ma pan jakieś problemy? – Porządkuję szyk, panie generale –...Wołodyjowski z panem Longinem już zasiedli, rzekł: – Bo waćpan, panie Podbipięta, nie wiesz największej i szczęśliwej nowiny, żeśmy z panem...– Jakże to tak, panie? – jęknął, zastanawiając się z rozpaczą, dlaczego ten obłąkany anioł trafił akurat do jego kuźni...- Panie - powiedział Aramis przedrzeźniając Jussaca - z wielką przyjemnością skorzystalibyśmy z tego dwornego zaproszenia, gdyby to zależało od nas, ale,...Spojrzała na niego, aby upewnić się, czy nie przeszkadza w niczym i odezwała się:- Mój panie, to znacznie lepsze niż wspinaczka po Drzewie i pływanie na...- Jak widzę, nie przechodził pan dotychczas leczenia psy­chiatrycznego, prawda, panie McMurry?- McMurphy, doktorze...Zanim zdążył wziąć miotłę i zamieść rozsypaną ziemię, wszystkie panie kolejno wyszły...- Przyleciałem, żeby porozmawiać o wojnie, panie prezydencie...- A zatem chciałbym wiedzieć, łaskawy panie...- Panie - rzekł - dzięki ci za twą pomoc...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


- To znaczy chodzi o pańską osobę?
- Nie, najjaśniejszy panie. Przybywam z Zacatecas.
- Z Zacatecas? - powtórzył jak echo cesarz. - Z głównej kwatery Juareza?
- Tak.
- Jak się senior dostał do niego, będąc pruskim oficerem?
- Jako osoba prywatna. Przez lata był przyjacielem i obrońcą członków mojej rodziny.
- A teraz przysyła pana do mnie?! Niemożliwe! - Maksymilian zachmurzył się. - Czy uważa mnie pan za człowieka utrzymującego stosunki z Juarezem?
- Skądże znowu! Przyjechałem tu z inicjatywy kilku wybitnych osobistości... - zawiesił głos - z najbliższego otoczenia Zapoteki. Choć może to się wydać waszej cesarskiej mości nieprawdopodobne, pański los leży im bardzo na sercu.
- Ale zaszczyt mnie spotkał! - zawołał cesarz z drwiną. - Co więc senior ma mi przekazać?
- Polecono mi wręczyć waszej cesarskiej mości pewne pismo. Musiałem jednak dać słowo honoru, że je zniszczę, jeśli wasza cesarska mość nie zechce się nim posłużyć.
- To brzmi bardzo tajemniczo. Proszę pokazać to pismo! Kurt wyjął z portfela list Juareza i podał cesarzowi. Maksymilian
czytał uważnie. Z początku zdumienie odbiło się na jego twarzy, później ściągnął gniewnie brwi.
- Kto jest autorem tego listu? - zapytał oschłym tonem.
- Jak to kto? - zdziwił się Kurt. - Czyżby wasza cesarska mość nie poznał podpisu Juareza?
Każdy można sfałszować!
- Najjaśniejszy panie, jestem oficerem! Maksymilian przeszył Kurta ostrym wzrokiem.
- Nie wątpię w pana uczciwość. Ale proszę powiedzieć: czy Juarez podpisał dokument w pańskiej obecności?
- Tak.
- W dalszym jednak ciągu nie rozumiem: Dlaczego napisał ten list?
- Osoby, o których wspominałem, błagały go o to.
- A więc Zapoteka przypuszcza, że zamierzam uciec?
- Nie. On tak nie myśli. Ci jednak, którzy dobrze panu życzą, są przekonani, że to jedyny ratunek dla waszej cesarskiej mości.
- Młodzieńcze, niech pan nie zapomina, o kim pan mówi!
- Z całym szacunkiem dla najjaśniejszego pana...
- W myśl tego pisma - przerwał cesarz - powinienem się oddać pod pańską opiekę, prawda?
- Tak.
- Jakże mógłbym zawierzyć moje życie tak młodemu człowiekowi?!
- Juarez nie ma wątpliwości, że wywiążę się z tej misji. Wasza cesarska mość także może mi całkowicie zaufać.
- Nie przyjmuję tej propozycji. Ucieczka byłaby szaleństwem! Niech pan zabierze glejt!
Kurt schował dokument do portfela, nie dawał jednak za wygraną.
- Uważam za swój obowiązek zwrócić uwagę waszej cesarskiej mości - powiedział - że to ostatnia rzecz, jaką Benito Juarez może zrobić dla pana.
- Nie chcę mieć wobec niego żadnych długów wdzięczności.
- Pozwalam sobie dodać, że został zawiązany spisek, który ma na celu obalenie Juareza. Pan będzie narzędziem. Zmuszą Zapotekę do zamordowania waszej cesarskiej mości, a następnie usuną go za to.
- To brzmi jak bajka!
- Taka jest jednak rzeczywistość. Ponieważ Juarez może wydać na waszą cesarską mość wyrok tylko wtedy, gdy wpadnie pan w jego ręce, spiskowcy nie cofną się przed niczym, byle cesarz Maksymilian pozostał w Queretaro!
- Skąd pan o tym wie?
- Zaraz wyjaśnię. Czy był tu niejaki doktor Hilario z Santa Jaga?
- A co to pana obchodzi?
- Otóż lekarz jest wykonawcą zleceń przywódców spisku. Jego relacje mijają się z prawdą.
- Już rozumiem. Juarez obawia się o swoją prezydenturę - w tonie cesarza znów pojawiła się drwina. - Dlatego nie chce mnie schwytać i nakłania do ucieczki.
- Oświadczam pod słowem honoru - Kurt mówił dalej nie zrażony - że Zapoteka napisał ten list w dobrej wierze, przychylając się do próśb kilku osób, w tym moich. Juarez nie prowadzi podwójnej gry, nie cierpi wszelkiego matactwa. Nawet wobec swych wrogów. Jeśli więc zdobył się na ten szlachetny gest, zasługuje chyba na szacunek i uznanie waszej cesarskiej mości i należy mu zaufać.
Po tych słowach Kurt skłonił się i wyszedł. Cesarz nawet go nie zapytał, czy pozostanie w Queretaro, czy też opuści miasto. A przecież powinien był zatrzymać człowieka, który wszystko to, co widział w jego kwaterze, mógł wyjawić Juarezowi. Zadufany w sobie, zmarnował lekkomyślnie ostania szansę ratunku.
Kurta ogarnęło przygnębienie, nie chciało mu się wracać do venty. Zatopiony w rozmyślaniach, włóczył się po mieście do wieczora. Dopiero z nadejściem mroku dotarł do zajazdu. Mały Andre czekał już na niego z kolacją.
- Udało się? - zapytał.
- Niestety nie. Cesarz łudzi się jeszcze, że pokona Juareza.
- No to rozczaruje się gorzko.
O dziewiątej wieczorem, tak jak się umówili, Emilia czekała na gości. Kilka minut przed godziną dziewiątą usłyszała pod drzwiami kroki. Po chwili, nie zapukawszy nawet, ktoś wszedł do pokoju.
Obejrzała się zaniepokojona. Przestrach minął, kiedy okazało się, że to major Orbanez.
Skłonił się uprzejmie.
- Wybacz, seniorito, że przyszedłem bez zapowiedzenia, i to w tak nieelegancki sposób. Ale mam do pani ściśle poufną sprawę. Była dziś pani z generałem Mejią u cesarza. Jego cesarska mość nie mógł jednak z panią rozmawiać ze względu na obecność Miramona i innych osób. Chce więc teraz spotkać się z panią, przedstawić jej pewne plany i dowiedzieć się szczegółów o doktorze Hilariu.
- Zaprowadzi mnie pan do cesarza?
- Tak. Stosownie do życzenia najjaśniejszego pana wizyta ma się odbyć w tajemnicy.
- Spełnienie woli cesarza uważam za mój obowiązek. Muszę jednak przed wyjściem powiedzieć służącej...
- Proszę tego nie robić! Nikt nie powinien wiedzieć, dokąd się pani wybiera.
- Pan mnie nie zrozumiał, powiem jej tylko, by przekazała gościom, których oczekuję, że wrócę za godzinę.
- W porządku! Służąca jest na dole, u gospodyni. Będę na panią czekać przed domem.