Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Odwołano go więc wraz z Shogiem do Tokio i rozkazano przygotować plan operacji zajęcia Malajów. Przybywszy, stwierdzili, że wielu oficerów sztabu generalnego parło do ataku na Rosjan. Hitler niewątpliwie zmiażdży Sowiety na froncie zachodnim.
Następnego wieczoru, podczas kolacji w kasynie oficerskim wybuchł spór. Tsuji płomiennie przekonywał do parcia na południe. - Jeśli Japonia przystąpi do wojny - rzuci na szalę los całego narodu, czemuż więc miałaby wspierać Hitlera w jego walce z Rosją? Jeśli Niemcy zwyciężą, zajmą Rosję i Syberię na wschód od jeziora Bajkał, co na tym zyska Japonia czy Azja? Hitler to po prostu kolejny czerwony barbarzyńca z Zachodu. Wszystkich białych należy z Azji wyrzucić.
Shogo czuł się niezmiernie dumny, ponieważ siedział tuż obok Tsujiego. Skupili się wokół nich oficerowie z innych stołów, by wysłuchać, co miał do powiedzenia; Shogo widział w wielu twarzach zapał neofitów.
- Przez całe minione stulecie, albo dłużej - ciągnął Tsuji, podnosząc głos, by wszyscy mogli go słyszeć - Brytania rządziła dziesięć razy większą liczbą ludności Azji niż Rosja. Kluczem do południowo-wschodniej Azji jest Singapur. Jego zajęcie wyzwoli prześladowane ludy Azji i walnie przyczyni się do załagodzenia incydentu chińskiego. - Powstał. - Żadnej wojny z Rosją! - krzyknął. - Atakujemy południe!
Tejże nocy, przed udaniem się na spoczynek, Tsuji wyznał Shogowi, że nie lubi większości sztabowych oficerów starszych wiekiem.
- Pracują jedynie dla medali. Za wiele czasu trwonią na przyjęcia i figle z gejszami. - Kiedyś, w stanie moralnego oburzenia, Tsuji podpalił dom z gejszami wypełniony oficerską bracią. - Wiem, że mnie nienawidzą, ponieważ mam odwagę mówić tak, jak ostatniego wieczoru. Mimo to sądzę, że dowództwo naczelne zgodzi się właśnie ze mną.
Miał słuszność. W ciągu kilku dni postanowiono dla jednej operacji na południu poświęcić zmniejszające się z dnia na dzień japońskie zapasy paliwa. W końcu września Tsuji i Shogo polecieli do Sajgonu, by naszkicować ostateczny plan operacyjny. Tsuji musiał w tym celu zebrać dokładne informacje o przypływach i odpływach na plażach, które wybrał ostatecznie jako miejsce inwazji. Musiał mieć także opis terenu od odcinka lądowania do singapurskiej grobli. Dla pewności wysłał dwu ludzi, Shogę i bystrego oficera sztabowego nazwiskiem Asaeda. Poprzednio Shogo został przebrany za niechlujnie odzianego, krótkowzrocznego naukowca. Teraz był obdartym chłopem i łaził nie zauważony po miastach Singora i Patani. Po dwu dniach wiedział o plażach wszystko i pieszo udał się na południe, w kierunku Singapuru.
Po upływie dwu, z małym naddatkiem, tygodni, Shogo wrócił z Asaeda do Sajgonu, i siedząc ze skrzyżowanymi nogami na matach sali operacyjnej, opisywał sytuację posługując się rozpostartą mapą. W połowie listopada nadejdzie północno-wschodni monsun i na plaże spadnie trzymetrowej wysokości wodny walec. Będzie trochę ofiar. W tym czasie terenu tego broni tylko garstka wojsk tajskich, nie będzie zasieków ani bunkrów. Drogi do Singapuru nie są dobre, ciężarówki mogą grzęznąć.
Usłyszawszy to ostatnie ostrzeżenie, Tsuji powiedział:- Rowery.
Zapadła cisza, sztab sądził, że kpi.
- Rowery - powtórzył. - To Brytyjczyków zaskoczy. - Jego entuzjazm był porywający. Wyżsi rangą powątpiewali, ale głównodowodzącemu generałowi pomysł się spodobał, zwłaszcza gdy Tsuji zapewnił go, że większość rowerów można zarekwirować tubylcom.
Tsuji przyśpieszył tempo prac, pocił się wraz ze swoim sztabem nad szczegółami operacyjnymi kampanii. Pracował niemal bez przerw na sen, a jadł tylko wtedy, gdy Shogo podsuwał mu coś na ząb. Pułkownik zapadł na obsesyjne przekonanie, że wygrana lub przegrana Japonii zależy wyłącznie od niego, a jego fanatyzm udzielał się także podwładnym. Liczba cierpiących na kurzą ślepotę i nerwowe załamanie rosła. Zdawało się, że nie skończą na czas.